Brzemię ciężkiej pracy

by Monika

Jeśli ciężko pracujesz, możesz osiągnąć wszystko. Te piękne słowa są wypalone w naszej zbiorowej świadomości. To część naszego DNA, znany nam wszystkim amerykański sen. Musimy wierzyć, że ciężka praca może zatriumfować nad okolicznościami.

Wystarczy spojrzeć na naszą gotowość i szybką akceptację zasady 10 000 godzin, którą wielu (błędnie) zinterpretowało jako zapewnienie, że jeśli tylko włożymy odpowiedni wysiłek, my także osiągniemy mistrzostwo. To niewygodne pojęcie zwane talentem już nas nie ogranicza; mogliśmy je przezwyciężyć.

I tak idea się rozpowszechniła. Pracuj ciężko, a także odniesiesz sukces.

Ale odwróćmy teraz to przesłanie. Co się stanie, jeśli będziemy ciężko pracować, a nie osiągniemy naszego celu? Sugestia jest wtedy taka, że po prostu nie pracowaliśmy wystarczająco mocno. Jeśli powodem naszego sukcesu jest włożony wysiłek, to przeciwieństwo również musi być prawdą. Jeśli ponieśliśmy porażkę, to z naszej winy, nasza etyka pracy nie była na odpowiednim poziomie. Po niepowodzeniu wracamy do punktu wyjścia, zdeterminowani, by podwoić wysiłek. Otuleni pocieszającym przeświadczeniem o sile ciężkiej pracy, brniemy dalej, przekonani, że dzięki odnowionemu poczuciu pracowitości my także przezwyciężymy trudności.

Kiedy tkwimy w przeświadczeniu, że ciężka praca pokonuje wszystko, odpowiedź zawsze leży w jeszcze większej pracy

Chociaż to przekonanie jest szlachetne, to gdy stosujemy je do wszystkich naszych przedsięwzięć, pojawia się pewien niepokojący stan. Stajemy się niewolnikami pracy, stawiając ją ponad wszystko inne.

Ilu z was odczuwało niepokój z powodu przebiegnięcia w tygodniu 70 kilometrów zamiast zalecanych 80? Albo wpadało w chwilową panikę, ponieważ wasz trener zmienił środowy, przedweekendowy trening wyścigowy z ciężkiego wysiłku na lekki bieg z przyspieszeniami. W głowie rozbrzmiewają alarmy, pełne obaw, że stracicie formę w tym niemożliwie krótkim czasie kilku dni. A może miałeś/aś słabszy tydzień treningowy i wierzysz, że musisz to nadrobić, podwajając wysiłek w następnym tygodniu.

Właśnie to nazywam Brzemieniem Ciężkiej Pracy. Przymus zrobienia czegokolwiek, by poczuć, że robimy postępy. To właśnie dzieje się, gdy zmotywowani ludzie tracą z oczu szerszą perspektywę i wierzą, że ciężka praca jest jedynym składnikiem sukcesu. Zapominają o pełnym obrazie tego, co składa się na wysokie wyniki.

Nie chodzi o to, że ciężkiej pracy nie należy doceniać - wręcz przeciwnie. Jak stwierdził Percy Cerutty: Liczy się pokonywanie trudności, a nie sam sukces. Magia tkwi w pracy; musi zostać wykonana. Jednakże praca może również stać się bezpiecznym kocem ratunkowym, czymś, na czym się zawieszamy, co powstrzymuje nas przed rzeczywistym zrozumieniem, co jest nie tak lub dlaczego nie osiągamy naszych celów. Na wiele sposobów może to uniemożliwić ambitnym osobom osiągnięcie ich celów. Gdy wskaźnik pracy, czy to przebiegnięte kilometry, czy napisane strony, jest mylony z wyznacznikiem sukcesu.

Dla typowych zapaleńców wyzwaniem nie jest praca, ale NIEPRACOWANIE. Bycie pewnym swoich umiejętności na tyle, by zrozumieć, co naprawdę jest potrzebne, i zrobić tylko i wyłącznie to. Albo, jak powiedział Fred Wilt do swojego maratońskiego podopiecznego (i przyszłego rekordzisty świata) Buddy’ego Edelena przed wyścigiem:

Nie mogę powiedzieć, że ta 40-minutowa przebieżka Ci zaszkodzi. Mogę powiedzieć, że nie pomaga dwa dni przed wyścigiem. To przejaw niepewności. Jest czas na trening i jest czas na odpoczynek - a nie na półodpoczynek. To gorzka lekcja, której jeszcze nie zaakceptowałeś.

Zapisz się do newslettera

Jedna wiadomość tygodniowo z najciekawszymi artykułami i projektami.